Sylwia Winnik, pochodząca z Ząbkowic Śląskich autorka bestsellerowych reportaży „Dziewczęta z Auschwitz”, „Tylko przeżyć”, „Dzieci z Pawiaka” w swoich książkach porusza bardzo trudne tematy, czyni to jednak z niesamowitym wyczuciem i empatią. Bohaterzy jej rozmów opowiadają dzięki temu swoje historie na nowo, otwierając przed czytelnikami niedostępne do tej pory zakamarki swej duszy.
Autorka przedstawiła nam najnowszą książkę i uchyliła rąbek tajemnicy jej kolejnych opowieści.
W „Autoportrecie reportera” Ryszard Kapuściński, którego podziwiam i czytam z zachwytem, napisał, że reporter działa jak akumulator wchłania w siebie rzeczywistość, ładuje się nią, gromadzi materiał, a dopiero później pisze. Co nie jest proste, bo zbieranie i gromadzenie to nic innego jak podróż, podczas której nie zawsze jest czas na pisanie. Dla każdego z reporterów owa podróż będzie czymś innym. Dla wspomnianego Kapuścińskiego była m.in. dosłownym przeżyciem, dla mnie to podróż w czasie, w rozmowach ze świadkami historii.
Moja ostatnia książka”Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945” to wyprawa bardzo osobista. Rozpoczynam ją wspomnieniem mojej babci, prababci i własną refleksją nad tym czym jest Boże Narodzenie w dosłownym i metaforycznym znaczeniu, ale też rozważam przemijanie i ulotność ludzi, których kochamy. Którzy, podobnie jak my kiedyś w przyszłości, odchodzą.
W książce tej znajduje się wiele historii o wojnie, o śmierci, o rozstaniu, ale przede wszystkim o nadziei jaką dawało Boże Narodzenie.
Pomimo zawieruchy wojennej ludzie oczekiwali czasu świątecznego i podczas tych dni, na chwile zapominali o dramacie, który rozgrywał się w ich rodzinach i w kraju. Nie dało się jednak całkiem wyrzucić z myśli traumy, podczas pobytu w Auschwitz czy w zamknięciu więzienia gestapo w czasie świąt. A takie historie, bolesne i prawdziwe zderzają się z sielankowym opisem Świąt przed wojną.
Książka przedstawia naszą tradycję około świąteczną, wigilijną, będącą przedłużeniem wartości pokoleń. Odpowiadam w niej na pytania co było ważne dla ludzi ponad 80 lat temu? Co jedli w czasie Wigilii i Świąt? Jak ubierana była choinka i czy można było znaleźć pod nią prezenty? Na końcu znajdują się przepisy naszych prababek na wigilijne potrawy.
Choć ta książka premierę miała ledwie kilka tygodni temu, mogę już cieszyć się kolejną postawioną końcową kropką. Dosłownie kilka dni temu skończyłam pisać nową propozycję – tym razem jednak będzie to literatura dla dzieci. Wbrew pozorom nie jest to książka historyczna, (historyczna dla najmłodszych jeszcze się pojawi), a zupełnie zabawna, trochę magiczna opowieść dla młodszych i starszych czytelników.
Mam nadzieję, że niebawem będę mogła zdradzić o niej więcej szczegółów. Tymczasem kolejny reportaż w drodze…