Wpisy

Skocznie narciarskie w Sudetach.

 

Co weekend miliony kibiców zasiada przed telewizorem aby pasjonować się kolejnymi zawodami Pucharu Świata w Skokach Narciarskich. Dla nas tę dyscyplinę przywrócił wspaniałymi występami Adam Małysz, a za nim pojawili się młodzi zawodnicy, którzy dziś cieszą fanów swoimi sukcesami. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że skoki narciarskie to nie tylko – jak by się mogło dziś wydawać – domena grupy wysportowanych śmiałków, którzy pokonują w locie na największych skoczniach odległości dochodzące do 250 metrów. W okresie międzywojennym, kiedy ta dyscyplina zaczęła zdobywać popularność, skocznie narciarskie powstawały masowo na wszystkich obszarach górskich a nawet w obrębie dużych miast.

Na obszarze Sudetów zidentyfikowano obecnie lokalizację 54 skoczni narciarskich, a ciągle pojawiają się nowe odkrycia, które są wynikiem prac poszukiwawczych pasjonatów historii tej dyscypliny. Większość z nich powstawała na przestrzeni lat 20 i 30 XX wieku, gdy narciarstwo klasyczne, w tym skoki narciarskie, intensywnie rozwijało się w wyniku działania niemieckich towarzystw sportowych na obszarze południowej części Dolnego Śląska. Niestety niewiele z tych obiektów przetrwało do dnia dzisiejszego.

 

Najbardziej rozpoznawaną sudecką skocznią jest Orlinek (K-85)w Karpaczu. Skocznia ta powstała w 1946 roku na miejscu starej skoczni z 1912 „Schneekoppenschanze” o punkcie K 45 metrów. Do dziś jej rekordzistą jest Adam Małysz, który na odbywających się tu Mistrzostwach Polski w 2004 r oddał skok na odległość 94,5 m. Ostatnie zawody odbyły się na niej 2 lata później a od tego momentu niestety skocznia mocno podupadła.

Ostatnia ważna rywalizacja w Sudetach odbyła się na obecnie najlepiej utrzymanej skoczni Krucza Skała w Lubawce (K-85). W 2010 roku na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży na podium stanęli Maciej Kot, Jakub Kot i Jan Ziobro. Kuba wyrównał wtedy rekord skoczni Czecha Antonina Hajka wynoszący 96 metrów. Skocznia w 2016 roku doczekała się drobnej przebudowy i zasadniczo można na niej organizować zawody niższych rang.

Karkonosze z oczywistych względów skupiały najwięcej pasjonatów skoków, funkcjonowało tam w różnym czasie blisko 20 skoczni, dwanaście skoczni wybudowano w obrębie Gór Wałbrzyskich i Kamiennych, trzy w Górach Sowich. Tu warto zwrócić uwagę na skocznię w Kamionkach, na której w 1933 zorganizowane zostały dolnośląskie mistrzostwa. Skocznia o punkcie konstrukcyjnym K-50 była wtedy jedną z największych w Sudetach, posiadała drewnianą wieżę sędziowską i ponad 60 – cio metrowy, częściowy drewniany najazd.

Jednak swoistym centrum skoków w Sudetach niespodziewanie jawią się okolice Dusznik Zdrój! Tu lokalni pasjonaci wskazują na istnienie 10 skoczni, z czego dobrze udokumentowane jest istnienie ośmiu z nich. Bardzo duży obiekt o punkcie K-65 znajdował się w Podgórzynie. Skocznia Freudenbergschanze miała podobno gościć norweskiego mistrza olimpijskiego z Sankt-Moritz Alfa Andersena, na którego cześć dwa lata temu lokalne stowarzyszenie wystawiło bardzo interesującą drewnianą rzeźbę w okolicy nie istniejącego już obiektu. Ale to nie jedyne ich działanie związane ze sportami zimowymi, docelowo planują stworzyć „Szlak 10 Skoczni i Sportów Zimowych Dusznik-Zdroju” i corocznie organizują rajd szlakiem zapomnianych skoczni w okolicach Dusznik. Może warto się zastanowić czy przy nowo powstałym obiekcie na Jamrozowej Polanie nie reaktywować istniejącej tam skoczni, która mogłaby przywrócić tą widowiskową dyscyplinę na Ziemi Kłodzkiej.

 

Swoje skocznie posiadały również Kudowa Zdrój, Lądek Zdrój, Międzygórze a nawet Kłodzko. Niestety, pamiątką po większości z nich są fragmenty wylesionych stoków, i murowane elementy progów, sport ten w Sudetach powoli odchodzi w zapomnienie, choć przed wieloma laty tłumy widzów, z dreszczem emocji, jak my dziś przed telewizorami, podziwiały śmiałków oddających karkołomne skoki.